Obojętnie jak dobrze by nie było, to wiadomo- nie ma to jak w domciu ;]
Swoje łóżko, swój... kibelek, szafki, no i mój pies :*
Jednak były to na prawdę bardzo udane 3 dni.
Chwilowe oderwanie się od domowego zamieszania dobrze mi zrobiło.
A najlepiej na psychikę działa świadomość, że są (i to wcale nie tak daleko) wspaniali ludzie.
Po prostu otwarci, uśmiechnięci, dobrzy. Takie po prostu Anioły ;P
Z tego miejsca raz jeszcze dziękuję całej czwórce Wariatów i ściiiskam z Gdyni ;D
Szkoda, że najmniej dobrych słów, najmniej okazanego ciepła i podbudowania
doświadczam w życiu od osoby, która teoretycznie powinna być tak bliska.
Cieszę się, że jestem znów z Wami ;D
A teraz pora iść do sklepu uzupełnić braki w lodówce, choć muszę przyznać, że niewiele tego jest,
bo tato zadbał o owoce i warzywa- a to podstawa ;)
Kreatywnością się dziś wielką nie wykazałam przy śniadaniu, ale grunt, że pysznie było :]
Pooowoooli jesienne smaki zaczynają wkraczać na mój talerz.
Kasztanowy omlet z gruszką, borówkami, miodem gryczanym, tahini, sezamem
Przepis:
25g mąki pszennej razowej
20g mąki z kasztanów jadalnych
Szczypta soli
Szczypta proszku do pieczenia
2 jaja
Olej kokosowy do smażenia
Gruszka, borówki, sezam, tahini, miód gryczany
Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli. Zmniejszamy obroty i dodajemy po jednym żółtku, miksujemy jeszcze chwilę, Przesiewamy mąki i proszek i mieszamy dokładnie lecz delikatnie łyżką. Smażymy z obu stron na patelni przetartej olejem kokosowym pod przykryciem.
Podajemy z dodatkami.
Pytania?
Pam.
często oderwanie się od codzienności jest najlepszym lekarstwem na przygnębienie.. fajnie, że wyjazd Ci się udał :)
OdpowiedzUsuńTaki wyjazd zazwyczaj dobrze robi, cieszę się, że wróciłaś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńA takie jesienne smaki to możesz częściej serwować!
Cieszę się że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuńoj, tak - jesień już puka do drzwi naszych kuchni...:)
OdpowiedzUsuńwyjazd zawsze jakoś pomaga, przynajmniej mi...
ach, jaki on pulchny! z chęcią bym zjadła :-))
OdpowiedzUsuńjakie on grubaśny jest *.* u mnie też ostatnio jesienne smaki ;)
OdpowiedzUsuńSuper że wyjazd się udał ;*
szczęściara z Ciebie, że spotkałaś takie Anioły :) cieszę się, że wróciłaś :*
OdpowiedzUsuńostatnio widziałam w sklepie jadalne kasztany i zastanawiałam się, czy kupić. warto?
Jadłam mnie smakowały:)
UsuńNie mam pojęcie, bo kasztanów jako takich nigdy nie jadłam. Smak mąki uwielbiam, ale krem z kasztanów jest moim zdaniem ohydny :P Spróbuj, próbować warto :)
UsuńO, to fajnego masz tatę (ciekawe, który raz to już piszę) ;)
OdpowiedzUsuńNa jesień jeszcze przyjdzie czas :P
piękny omlet wyrósł, tak puszysty i jeszcze tak apetycznie podany! nic dodać nic ująć :)
OdpowiedzUsuńJaki grubaśny placek *.*
OdpowiedzUsuńJaki pulchniutki! Wygląda niesamowicie apetycznie *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyjazd się udał, W takich chwilach docenia się życie i to, jakie ono może być cudowne.
OdpowiedzUsuńA śniadanie jest idealne, masz kochanego tatę że dba o zapasy :)
Czeeeść :D
OdpowiedzUsuńPołączenie borowki i gruszki i dzis u mnie zawitalo - najlepsze <3
Jeżeli to nie jest kreatywne, to ja nie wiem.. ;p
Ale miło się to czyta :) Cieszę się, że wyjazd Cię zrelaksował!
OdpowiedzUsuńTwoje śniadanie jest nudne? Nigdy nie zamieściłaś nudnego śniadania :)
Jak widzę że coś jest kasztanowego to aż się trzęsę tak kasztany lubię!! Mogłabym je jeść ciągle
OdpowiedzUsuńWspaniale Ci wyszedł :) Cieszę się, że Ci udał się wyjazd :)
OdpowiedzUsuńAle grubas! Polecasz tę mąkę z kasztanów? Ostatnio natknęłam się na nią w sklepie i mnie zastanawiała, ale ostatecznie nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńJa polecam bardzo. Nadaje fajnej konsystencji, mocno zagęszcza, ale nie aż tak jak kokosowa i nadaje świetny posmak, który mogę jedynie porównać do smaku mąki z żołędzi, ale nie wiem czy ci to coś mówi :P
UsuńPyszne! zjadłabym ze 3 takie omlety!
OdpowiedzUsuńhahah dokladnie nie ma to jak swoj.... kibelek :D ale to prawda w domu najlepiej <3 w szczegolnosci twoje sniadania <3 !
OdpowiedzUsuńPam, czy dynie w sklepach sa juz dobre? w sensie czy juz sa takie prawdziwe jesienne czy mam poczekac pare tygodni z kupnem? :) mam ochote na zupe dyniowa mniam!
OdpowiedzUsuńPierwsza jaką kupiłam była bardzo jasna w środku i trochę bez smaku, druga była już niemal jak te jesienne, choć ciut jej jeszcze brakowało. Myślę, że jakąś małą możesz zaryzykować. Możesz też kupić i potrzymać kilka tygodni w zimnym, choć ja bym nie wytrzymała ;P
UsuńA no i to jeśli chodzi o jedzenie surowej, bo pure z upieczonej tak czy siak jest pyszne :)
dzieki dyniowy ekspercie hehe! :*
UsuńJa też po powrocie z wyjazdu najbardziej cieszę się na kibelek i łóżko :D
OdpowiedzUsuńgrubyyy <3 nigdy nie przestanę się zachwycać grubością Waszych omletów i nawet jeśli jutro wykazałabys się taką samą wielką, tak tak wielką! ;p kreatywnością, napisałabym to samo :D
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
truskawkowa-fiesta.blogspot.com
Jej wiesz z niektórymi bliskimi to najlepiej na zdjęciu (niestety) a bliżsi są obcy ludzie. Czy to źle? Hmm...ważne chyba,że w życiu pojawiają sie Ci dobrzy,kochani ludzie. A tymi którzy ubliżają czy utrudniają zycie-starać sie nie przejmować. Pogodzić sie. Cóż lajf is brutal. Niestety.
OdpowiedzUsuńW domu najlepiej! :D
OdpowiedzUsuńA omlet wyrósł cudownie! :)
Swoje łóżko to podstawa. Po trzech tygodniach wakacji w końcu się porządnie wyspałam dopiero po powrocie do domu :)
OdpowiedzUsuńPyszny musiał być ten omlet :)